wtorek, 30 grudnia 2014

Czas podsumowań

Dzisiaj Sylwester, a więc czas na podsumowanie mojej działalności bartniczej w mijającym roku 2014. W zasadzie rok ten zacząłem ze skromnym dorobkiem jednego ula kłodowego i napoczętej barci w dębie nad Czarną Hańczą oraz skromnej wiedzy na temat tej profesji. Miesiące zimowe to praca w domowym zaciszu nad leziwem i zbieranie materiałów na temat pozostałości materialnych bartnictwa w naszej puszczy, wizyty w muzeum i wyjazdy w teren oraz szukanie lokalizacji na kolejne barcie, aż wreszcie ostatni weekend lutego - udana akcja wykonania barci w sośnie w Wielkim Borze. Marzec i kwiecień to był czas wytężonej pracy nad kłodami bartnymi. Dopiero pomoc Pawła Mikuckiego doprowadziła do szybkiego wykończenia 3 kłód bartnych z pniaków zakupionych jeszcze w październiku 2013 roku. Jego pomoc i wiedza na temat obróbki drewna okazała się nieoceniona, choć wiem, że również bez wsparcia ze strony mojej Najbliższej Rodziny niewiele bym zdziałał...


Bez pomocy rodziny wiele bym nie zdziałał


Córka dziać już umie, w kolejnym roku nauczę ją włazić na leziwie


Końcem kwietnia pierwsza kłoda stanęła na drzewie a do końca maja wszystkie 3 kłody i 2 barcie w drzewach były gotowe do przyjęcia lokatorów. Pszczoły przyleciały do wszystkich 5 barci między 26 majem a 12 czerwca sprawiając mi tym przeogromną satysfakcji. Oto trud włożony w wykonanie barci, ich wciągnięcie na drzewa i przygotowanie pod zasiedlenie został mi wynagrodzony. Powiem szczerze, że nawet miodobranie tak mnie nie cieszyło jak widok pierwszych pszczółek. A jak już pojawiły się pszczółki to założyłem im profil na Facebooku pt "Bartnictwo Puszczy Augustowskiej", który w końcu 2014 roku liczy 337 fanów.

Pierwsze zdjęcie pierwszych pszczółek

Czerwiec to był bardzo pracowity miesiąc. Tydzień po tygodniu gościły u mnie ekipy przygotowujące audycje radiową dla Studia Reportażu Polskiego Radia, a później film dokumentalny z serii "Prosto z lasu" dla regionalnych stacji TVP. Również w czerwcu odwiedził mnie kolega z Białorusi Ivan Osipau, który prowadzi stronę internetową poświęconą białoruskiemu folklorowi i profil na FB bartnictvo.by. O ile do czasu naszego spotkania jego zainteresowania sprowadzały się do zbierania informacji i podań na temat białoruskiego bartnictwa, tak po wizycie w naszych lasach zabrał się za skręcanie leziwa i robienie własnych barci na Białorusi! To właśnie znalezienie w tym roku kolejnych naśladowców, którzy będą kontynuować zaczęty przeze mnie rozwój bartnictwa jako formy spędzania czasu na wolnym powietrzu blisko natury i kultywowania tradycji narodowych z tą profesją związanych, uważam za swój kolejny sukces. W zasadzie do 2014 roku, barcie i bartnictwo było domeną instytucji publicznych: Parków Narodowych, Nadleśnictw, Parków Krajobrazowych. Moim zdaniem, że jedyną szansą na rozwój tej profesji jest zaangażowanie osób prywatnych chcących zakładać barcie i opiekować się mieszkającymi w nich pszczołami.

Z dumą patrzyłem na swoją pierwszą kłodę bartną, choć niefortunna jej lokalizacja przy drodze gminnej skutkowała skargami do Nadleśnictwa na moje pszczoły. Niestety w przyszłym roku będę zmuszony do przeniesienia jej głębiej w las


Lipiec przyniósł nieśmiałe próby pozyskania miodu bartnego. Garniec najprzedniejszego lipca został pozyskany, aby trafić na stół pana Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który jak co roku gościł w Nadleśnictwie Głęboki Bród przy okazji festiwalu Jazz na Buduku. Był to również mój pierwszy występ w odtworzonym stroju XV-wiecznego bartnika. Miód został podany w ręcznie wydrążonym brzozowym pieńku w formie ubitych plastrów - był tak świeży, że gdy otwierałem pojemnik wyleciało z niego kilka pszczół. Z panem prezydentem rozmawiałem łącznie ponad półgodziny, opowiadając mu o naszej pszczole augustowskiej i tradycjach bartniczych, jakie próbujemy tu przywracać. Prezent chyba był trafiony, bo po biesiadzie resztki miodu, które zostały po poczęstowaniu innych gości, pan prezydent zabrał ze sobą. Lipiec to również inny milowy krok dla mnie i rozwoju bartnictwa w naszej puszczy: na południowo-wschodnim jej krańcu znalazłem i ściągnąłem z pomocą miejscowego gospodarza ostatnią wiszącą kłodę bartną w Puszczy Augustowskiej. Na wiosnę przyszłego roku, po wcześniejszej jej renowacji, zostanie ona wciągnięta z powrotem na swoje miejsce.


Promocję bartnictwa zaczynamy od najwyższego możliwego szczebla

Sierpień był czasem odpoczynku od pszczół, w zasadzie poza kilkoma kontrolnymi wizytami przy barciach i przybijaniu gwoździ, aby z drzew nie wypadały zatwory - nic więcej w tym miesiącu się nie działo. Poznałem jednak w końcu bartnika z Wigierskeigo Parku Narodowego - Jacka Adamczewskiego. Przypomniałem sobie też, że prócz pszczół, mam jeszcze żonę i dwójkę dzieci, którym powinienem poświęcać więcej czasu.

Letni wypoczynek z rodziną na rowerach w Liepaji

We wrześniu z kolei była kleczba, czyli leśne miodobranie, dość ubogie z racji niestabilnej pogody w ciągu roku. W miodobraniu towarzyszyła mi Kinga Augustynowicz, dotkliwie pożądlona przez najbardziej agresywną z moich rodzin oraz Michał Tuski, mój wujek i zapalony pszczelarz. W drugiej cześć podbierania miodu uczestniczył Zenek, pszczelarz z Doliny Dolnej Wisły, który w ramach przyuczenia do zawodu bartnika pomagał mi wykonać barć w Starachowicach. Zenek, oprócz pasieki, prowadzi niewielki skansen pszczeli w Kurzejewie na Kaszubach, od przyszłego roku ekspozycja powiększy się o barć, leziwo i narzędzia bartne, a stałym elementem zwiedzania będzie pokaz włażenia na leziwie. Ot, moim zdaniem kolejny sukces w promocji bartnictwa. Następnie, w tym samym miesiącu, uczestniczyłem w  Targach Turystycznych w Sejnach, gdzie w końcu bartnictwo zostało dostrzeżone i docenione przez lokalne władze. 
Z rodziną na stoisku Nadleśnictwa Głęboki Bród w drugi dzień targów

Październik to ogacanie, czyli przygotowanie barci na zimę oraz "Barciowisko", czyli impreza promująca bartnictwo zorganizowana przez Nadleśnictwo Augustów. Udało mi się skompletować na tę okazję 5 z 9 występujących ekip. Ponieważ 2 były wystawione przez leśników, to nie biorę ich pod uwagę, ale pozostałe 7 wykonanych barci daje nam 7 nowych adeptów bartnictwa, którzy na wiosnę wciągną swoje kłody na drzewa i zaczną kultywować piękne bartnicze zwyczaje! W gronie nowych bartników znalazł się ksiądz Wojciech Kalinowski, proboszcz jednej z augustowskich parafii i 2 radnych: powiatowy Paweł Bielawski i miejski Paweł Kotwica, co wraz ze mną, ponieważ również w listopadowych wyborach zostałem wybrany radnym miasta Augustów, daje nam szansę działania na rzecz odradzającego się bartnictwa...   

Barciowisko to był kierat, wyznaczone ramy czasowe: 3 godziny na wykonanie i wykończenie kłód bartnych, narzuciły dla niedoświadczonych uczestników mordercze tępo pracy

W listopadzie na Dzień Niepodległości powstała kolejna barć w sośnie, a dzień wcześniej wykonaliśmy wraz z Pawłem Mikuckim ul kłodowy w Supraślu. Pod koniec miesiąca byłem z wizytą u znajomego bartnika w Spale i - oprócz obejrzenia tamtejszych barci - miałem możliwość poznania bogactwa smaków miodów z Federacji Rosyjskiej.
Od września różnymi drogami starałem się uzyskać pozwolenie na założenie kilku barci na terenie rezerwatu w pobliżu Augustowa. Po 3 miesiącach starań - w grudniu - takowe udało się uzyskać.
Podsumowując, rok 2014 przyniósł dla mnie mnóstwo radości związanych z rozwijaniem bartniczej pasji i nie lada satysfakcję. Zostałem w końcu bartnikiem, co było moim marzeniem od kilku lat! Mało tego, udało mi się zarazić pasją do bartnictwa co najmniej 7 nowych osób, a co cieszy jeszcze bardziej - w większości ich barcie również będą powstawały w Puszczy Augustowskiej! Ale przyniósł też i kilka rozczarowań, szczególnie w kwestii mechanizmów rządzących rozdysponowaniem dofinansowań na podobne do moich działania. W mijającym roku ubiegałem się 3 razy o środki unijne i  raz o krajowe w formie stypendium z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na odtwarzanie i kultywowanie bartniczych tradycji. Za każdym razem wnioski były starannie przygotowywane i bardzo dobrze oceniane pod kontem formalnym i merytorycznym, jednak zawsze było jakieś ale... i ci którym należy przyznać "pomoc" w pierwszej kolejności. Jednak patrząc na to wszystko z perspektywy czasu cieszę się, że tyle udało się osiągnąć bez żadnego wsparcia z zewnątrz. W zasadzie tym sukcesem mogę się śmiało dzielić z moją rodziną i przyjaciółmi, którzy mi w tych działaniach pomagali. Bo bez nich nie dałbym rady żadnej z opisanych powyżej rzeczy wykonać!

A jakie są moje plany na rok 2015? Takie, jak i życzenia, które chciałbym Wam - czytelnikom i osobom, które zajrzały tu przez przypadek złożyć: 

ŻYCZĘ WAM LASÓW PEŁNYCH BARCI I BARCI PEŁNYCH MIODU! CZASU NA WSZYSTKO I SPEŁNIENIA MARZEŃ,

bo ja już swoje spełniłem...