W ten weekend zostaję zaproszony
na szkolenie organizowane przez Augustowskie Koło Polskiego Związku
Pszczelarskiego. Wykłady prowadzi dwójka pszczelarzy z Dolnego Śląska.
Na szkoleniu, oprócz pana A. z
osób, które znam lub zdążyłem niedawno poznać w ramach moich działań, jest
jeszcze pan Tadeusz W. oraz mój wujek Michał, który jest
początkującym pszczelarzem. Tematyka pierwszego dnia obejmuje wychów matek
pszczelich, a drugi dzień poświęcony jest chorobom i pasożytom pszczół. Niemal
przy każdym zagadnieniu zastanawiam się, jak zastosować daną praktykę w
środowisku barci. W większości dochodzę do wniosku, że jednak z wieloma
problemami moje pszczoły będą musiały poradzić sobie same. Tak to działało i ma
działać! Ingerencja bartnika w życie pszczół bartnych jest ograniczona do
minimum i polega na zaglądaniu do barci 3, góra 4 razy do roku:
1) Na
wiosnę, po tym jak pszczoły wznowią loty, należy barć otworzyć, oczyścić, ocenić
w jakiej kondycji rój przezimował. Jeśli
nie przezimował, należy ją dokładnie wysprzątać, usunąć stary wosk,
zdezynfekować (wypalić) i zostawić otwartą do końca maja, czyli początku okresu
rojenia się pszczół.
2) Drugi
raz zaglądamy do pszczół pod koniec
lipca tylko po to, aby zobaczyć w jakiej kondycji jest rodzina pszczela oraz czy
przypadkiem rój nam nie uciekł. W tym wypadku możemy nawet nie otwierać barci
tylko ocenić kondycję roju z zewnątrz.
3) W
połowie września otwieramy barć, żeby wybrać miód, należy to robić rozważnie,
ponieważ pszczołom musi zostać tyle miodu aby przetrwały na tym zapasie do
wiosny. W gospodarce pasiecznej, pszczołom zabiera się ich cały urobek dając w
zamian wodę z cukrem, mieszankę glukozy, maltozy i inne cukry. A bartnik nie
rabuje w ten sposób swoich rodzin.
4) Jak
już będzie na tyle zimno, że pszczoły wstrzymają wyloty z gniazda, należy
ostatni raz dostać się do barci, aby zabezpieczyć ją przed zimą.
Nie podaje się pszczołom żadnych
lekarstw na warozę - pajęczaka, pasożyta pszczół żerującego na larwach, zgnilca lub
inne choroby. Skoro mleczko pszczele i miód ma działanie antybakteryjne i
używane jest do zwalczania wirusów, bakterii oraz przy wielu innych chorobach,
dlaczego nie może posłużyć pszczołom do ochrony własnych larw i siebie przed
podobnymi schorzeniami? No właśnie, doświadczenia Baszkirów pokazują, że waroza
mimo że obecna w barciach, to jednak prawie nigdy nie powoduje
wymierania całych roi, jak to ma miejsce w zwykłych ulach. Pszczoły radzą sobie
z nim tylko w sobie znany sposób właśnie dlatego, że człowiek im za bardzo nie
przeszkadza. Baszkirzy przy prowadzeniu
pasiek stosują rozmaite leki na warozę, natomiast pszczołom żyjącym w barciach
żadnych leków nie podają. To samo
zresztą usłyszałem na Białorusi.
Mniejsza szkodliwość wariozy w barciach, wynika z tego że naturalny plaster ma mniejsze komórki niż tek zakładany na węzie. Gdzie indziej pisałeś, że pszczoły wywaliły węzę z barci- i dobrze, właśnie dzięki temu będą miały większe szanse na ograniczenie liczby roztoczy na larwach.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, jeśli wziąć pod uwagę doświadczenia osób korzystających z uli bezramkowych to wszystko to pic na wodę… jak ma być tak będzie.