poniedziałek, 18 listopada 2013

Szkolenie


W ten weekend zostaję zaproszony na szkolenie organizowane przez Augustowskie Koło Polskiego Związku Pszczelarskiego. Wykłady prowadzi dwójka pszczelarzy z Dolnego Śląska. Na szkoleniu, oprócz pana A.  z osób, które znam lub zdążyłem niedawno poznać w ramach moich działań, jest jeszcze pan Tadeusz W. oraz mój wujek Michał, który jest początkującym pszczelarzem. Tematyka pierwszego dnia obejmuje wychów matek pszczelich, a drugi dzień poświęcony jest chorobom i pasożytom pszczół. Niemal przy każdym zagadnieniu zastanawiam się, jak zastosować daną praktykę w środowisku barci. W większości dochodzę do wniosku, że jednak z wieloma problemami moje pszczoły będą musiały poradzić sobie same. Tak to działało i ma działać! Ingerencja bartnika w życie pszczół bartnych jest ograniczona do minimum i polega na zaglądaniu do barci 3, góra 4 razy do roku:
1)      Na wiosnę, po tym jak pszczoły wznowią loty, należy barć otworzyć, oczyścić, ocenić w jakiej kondycji rój przezimował. Jeśli nie przezimował, należy ją dokładnie wysprzątać, usunąć stary wosk, zdezynfekować (wypalić) i zostawić otwartą do końca maja, czyli początku okresu rojenia się pszczół.
2)      Drugi raz zaglądamy do pszczół  pod koniec lipca tylko po to, aby zobaczyć w jakiej kondycji jest rodzina pszczela oraz czy przypadkiem rój nam nie uciekł. W tym wypadku możemy nawet nie otwierać barci tylko ocenić kondycję roju z zewnątrz.
3)   W połowie września otwieramy barć, żeby wybrać miód, należy to robić rozważnie, ponieważ pszczołom musi zostać tyle miodu aby przetrwały na tym zapasie do wiosny. W gospodarce pasiecznej, pszczołom zabiera się ich cały urobek dając w zamian wodę z cukrem, mieszankę glukozy, maltozy i inne cukry. A bartnik nie rabuje w ten sposób swoich rodzin.
4)      Jak już będzie na tyle zimno, że pszczoły wstrzymają wyloty z gniazda, należy ostatni raz dostać się do barci, aby zabezpieczyć ją przed zimą.

Nie podaje się pszczołom żadnych lekarstw na warozę - pajęczaka, pasożyta pszczół żerującego na larwach, zgnilca lub inne choroby. Skoro mleczko pszczele i miód ma działanie antybakteryjne i używane jest do zwalczania wirusów, bakterii oraz przy wielu innych chorobach, dlaczego nie może posłużyć pszczołom do ochrony własnych larw i siebie przed podobnymi schorzeniami? No właśnie, doświadczenia Baszkirów pokazują, że waroza mimo że obecna w barciach, to jednak prawie nigdy nie powoduje wymierania całych roi, jak to ma miejsce w zwykłych ulach. Pszczoły radzą sobie z nim tylko w sobie znany sposób właśnie dlatego, że człowiek im za bardzo nie przeszkadza. Baszkirzy przy prowadzeniu pasiek stosują rozmaite leki na warozę, natomiast pszczołom żyjącym w barciach żadnych leków nie podają. To samo zresztą usłyszałem na Białorusi.

1 komentarz:

  1. Mniejsza szkodliwość wariozy w barciach, wynika z tego że naturalny plaster ma mniejsze komórki niż tek zakładany na węzie. Gdzie indziej pisałeś, że pszczoły wywaliły węzę z barci- i dobrze, właśnie dzięki temu będą miały większe szanse na ograniczenie liczby roztoczy na larwach.

    Z drugiej strony, jeśli wziąć pod uwagę doświadczenia osób korzystających z uli bezramkowych to wszystko to pic na wodę… jak ma być tak będzie.

    OdpowiedzUsuń