Przez ostatnich kilka tygodni mało w
temacie bartnictwa się u mnie działo, ale nie do końca. Pod koniec listopada
złożyłem w kolejnym konkursie organizowanym przez LGR mój projekt rekonstrukcji
bartnictwa. Po wstępnej ocenie dostał 25 na 45 punktów. Zmienił się nieco
sposób oceny wniosków i tym razem ocenie podlega kompletność dokumentacji,
wcześniej wnioski niekompletne były po prostu nie przyjmowane. Mój błąd polegał
na tym, że zamiast zaświadczenia o numerze konta, na który ma być wpłacona
zaliczka przedstawiłem oświadczenie… Z
przyznaną punktacją się oczywiście nie zgodziłem i złożyłem stosowne odwołanie.
Biorąc pod uwagę to, jak wygląda przyznawanie dotacji z IV naboru, od opublikowania
ostatecznej listy rankingowej do podpisania umów, zejdzie znowu z pół roku. Aha,
dzwoniłem w piątek do Urzędu Marszałkowskiego z IV naboru podpisują dopiero
pierwszą umowę na dofinansowanie z OSP Raczki, następnie będą proponowali
realizacje częściową kolejnym wnioskom, a mój jest 3 w tej kolejce, więc jest
szansa, że coś się ruszy w przeciągu stycznia. Ale te sprawy zostawmy na bok i
bierzmy się za dłubanie kłód...
Poniżej kilka zdjęć ukazujących efekty pracy i narzędzia. Wygląda na to, że czeka mnie wkrótce rewizyta u pana kowala. Bo o ile dłuto i siekierka doskonale spisują się przy dłubaniu w głąb pnia, to poszerzanie od środka otworu bartnego jest bardzo ograniczone przez zagięcie końcówki dłuta ku dołowi. Do tego zadania niezbędne będzie masywne, proste dłuto osadzone na wprost.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz