Ostatnio miałem mało czasu aby aktualizować bloga, ponieważ wieczorami w pocie czoła przygotowywałem kolejny wniosek o dofinansowanie mojego projektu pt. "Rekonstrukcja bartnictwa w Puszczy Augustowskiej". O dofinansowanie ubiegam się już po raz trzeci za pośrednictwem Lokalnej Grupy Rybackiej "Pojezierze Suwalsko-Augustowskie". Tym razem chciałem, żeby wniosek był dopracowany do ostatniego szczegółu i mam nadzieję, że to mi się udało. O dwóch poprzednich próbach można przeczytać na moich wcześniejszych wpisach. Wnioski będą oceniane przez Komitet - organ LGR-u - 28 kwietnia, potem pewnie standardowo czeka mnie odwołanie od krzywdzącej decyzji Komitetu i ponowna ocena wniosków przez ten sam organ. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się dostać środki na ochronę pszczoły środkowo-europejskiej linii augustowskiej poprzez zakładanie nowych barci i promocję bartnictwa. Trzymajcie za mnie kciuki!
Zmieniając temat, wróćmy do wydarzeń z przedświątecznego weekendu. W sobotę, 12 kwietnia, wraz z Pawłem Mikuckim dokonaliśmy ostatnich poprawek w 2 barciach znajdujących się w żywych drzewach (jedna moja barć jest w dębie, 6 metrów nad ziemią, a druga - w sośnie, prawie 7 metrów nad ziemią). Prace polegały na wygładzeniu wnętrza, wykonaniu poprzeczek do podtrzymywania plastrów, spryskaniu wnętrza propolisem i zamontowaniu fragmentów ociekających miodem plastrów woskowych na zachętę dla przyszłych lokatorek. Następnie komory bartne zostały zamknięte na głucho zatworami. Prace były prowadzone z rusztowania, które pożyczyła nam kolejny raz firma BUK Konstrukcje z Augustowa. Odnośnie wabienia pszczół do barci - w literaturze spotkałem się z kilkoma stosowanymi technikami, np.poprzez zostawianie suszonych lub świeżych ziół albo sporządzanie wywarów ziołowych, którymi smarowano ściany barci. Ja postanowiłem sięgnąć do nieco innych sposobów: wnętrza barci spryskałem propolisem rozrobionym wcześniej ze spirytusem i wódką (podobnie robi się nalewki). Alkohol raz dwa wyparuje, a propolis, czyli mleczko pszczele, zostanie na ściankach. Pszczoły podobno lubią się osiedlać w miejscach, które już kiedyś zajmował jakiś rój, a obecność pszczelego mleczka właśnie to sugeruje. Dodatkowo zamontowałem kawałek plastra wosku z miodem. Miód w barci może ściągnąć nie tylko pszczoły, ale również osy czy szerszenie, a jeśli ściągnie pszczoły, to nie koniecznie po to, aby się tam osiedliły - równie dobrze miód może być przez nie zagrabiony do innego ula.
Barcie powinno zamykać się tuż przed okresem rojenia się pszczół, czyli pod koniec maja. Zabrałem się za to teraz, ponieważ w drugiej połowie maja raczej nie będę miał czasu, aby się tym zająć. Przed czerwcem jest jeszcze sporo do zrobienia, a wolnego czasu - niewiele. W planach na nadchodzący miesiąc mam:
1) wciągnąć na drzewa 3 kłody bartne oraz wykonać zabiegi związane z wabieniem do nich pszczół;
2) dokończyć ul kłodowy (stojak);
3) wykonać zabiegi związane z wabieniem pszczół w 3 ulach kłodowych.
Warsztat pracy |
Wnętrze barci w dębie - gotowe na przyjęcie pszczół |
Wnętrze barci w sośnie |
Gotowe |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz