sobota, 31 sierpnia 2013

Posejnele - transport kłody


Wracam do Posejneli z przyczepką, przewozimy wykonaną przez nas kłodę do Frącek i ustawiamy nad stromym brzegiem Czarnej Hańczy, pień jest popróchniały i mam obawy co do wciągania go na drzewo, dlatego pierwsza wykonana kłoda będzie ulem kłodowym. Kłodę Pana Sz. przetaczamy do ogrodu i pokrywamy trzcinowym daszkiem. Może jeszcze kilka słów o tej kłodzie, jest to sosna, która w chwili ścięcia miała około 150 lat, spiralnie skręcone pęknięcia na jej powierzchni sugerują, że rosła jako samotne drzewo narażone na działania warunków atmosferycznych. Wycięty stopień po zewnętrznej stronie "pleców" sugeruje, że była wykonana jako barć w żywym drzewie. Od kiedy znajduje się w obejściu pan Piotr nie pamięta, na pewno przed wojną stanowiła już część pasieki. Ule nierozbieralne były traktowane jako archaiczne i przestarzałe na długo przed wybuchem II wojny światowej. Istniał zwyczaj stawiania jednego lub kilku takich uli "dla ozdoby" pasieki - pisze o tym między innymi Stefan Blank-Weissberk w książce "Barcie i kłody w Polsce" wydanej w 1937 roku. Zresztą obecnie w taki sposób traktowane są ule kłodowe na Białorusi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz